ŚWIĄTEK: CZUJE SIĘ REWELACYJNIE PRZYGOTOWANY

Arkadiusz Hnida, Informacja własna

2017-09-15

Przedstawiamy rozmowę z Bartoszem Świątkiem (8-2), który wystąpi siódmego października w Żaganiu. Będzie to starcie na Extreme Energy Time 2, gdy podejmie Krzysztofa Górskiego (2-1). Reprezentant Malinowski Team w dorobku ma już tytuł Mistrz świata WFMC K-1 junior oraz Mistrza Polski low-kick młodzieżowców.

- Cześć Bartosz! Jak samopoczucie przed walką?
Bartosz Świątek: Dzień dobry. Na ten moment czuje się rewelacyjnie przygotowany, a jeszcze mam trochę czasu popracować nad błędami.

- Czym jest dla ciebie walka w federacji Extreme Energy Time?
BŚ: Walka w federacji Extreme Energy Time jest dla mnie kolejną szansą wspięcia się na wyższy poziom w kick-boxingu, ale również pokazania swoich umiejętności w rodowitym mieście.

- Jak wyglądają przygotowania do tego starcia?
BŚ: Za dużo nie mogę zdradzić ale powiem, że przygotowania idą pełną parą i będę świetnie przygotowany na walkę.

- Twoim rywalem będzie Krzysztof Górski. Co wiesz na jego temat?
BŚ: Widziałem jego ostatnią walkę z Mateuszem Dereweńko, z którym sam miałem okazję walczyć. Z tego co zauważyłem to lubi boksować a teraz wraz z trenerem szukamy jego słabych stron.

- Reprezentujesz klub Malinowski Team, więc co możesz o nim powiedzieć?
BŚ: W klubie Malinowski Team trenuję prawie trzy lata. To tutaj się nauczyłem wyprowadzać ciosy, a ciężkie treningi pod okiem Pawła Malinowskiego doprowadziły mnie tutaj, gdzie jestem.

- Na koniec powiedz jakie postawiłaś sobie cele i plany na niedaleką przyszłość?
BŚ: W najbliższym miesiącu wyjeżdżam na studia do Szczecina, gdzie będę kontynuował karierę, ale już w klubie Berserkers Team. Mam nadzieję, że szybko zaaklimatyzuję się w nowym klubie. A co do walk to jestem otwarty na każdą propozycję.

- Dziękuję za rozmowę! Jeżeli chcesz kogoś pozdrowić, lub podziękować to proszę bardzo.
BŚ: Ja również dziękuję! Chciałbym pozdrowić rodzinę, najbliższych znajomych oraz trenera Pawła Malinowskiego i chłopaków z Malinowski Team.

Rozmawiał Arkadiusz Hnida