MFC 12: WYNIKI I RELACJA

Arkadiusz Hnida, Informacja własna

2017-09-17

Przedstawiamy wyniki z sobotniej gali MFC 12 'Memoriał Dawida Mory', która miała miejsce w Zielonej Górze. Zainteresowanie tą galą było widoczne, ponieważ hala dosłownie pękała w szwach, a kibice czekali na swoich bohaterów. Cała oprawa, występy, inne ważne rzeczy w organizacji były dopracowane na ostatni guzik. Poza organizacją imprezy, która została oceniona na piątkę, najważniejsze były pojedynki. Właśnie one dały wydarzeniu to co bardzo ważne. Trzeba wszem i wobec podkreślać i powtarzać, że te wydarzenie przejdzie do historii w Polskim Kick-Boxingu. Było wszystko to na co liczą fani czyli emocje, pot i łzy. Dodatkowo świetnie widoczny był udział kibiców, którzy mocno dopingowali swoich faworytów.

Walka wieczoru (o pas organizacji):

80 kg: Paweł Jędrzejczyk pok. Guillermo Blocklanda przez jednogłośną decyzją sędziów.

Paweł Jędrzejczyk (22-8-1), wrócił na odpowiednie tory w bardzo ważnym dla siebie pojedynku. Po pierwsze został doceniony i na szali był pas mistrzowski, a po drugie był bardzo zmotywowany, aby wrócić udanie po drugiej porażce w największej federacji na świecie. Nie miał on jednak szczęścia, ponieważ przeciwnicy co chwilę się wykruszali, a ostateczną chyba już piątą opcją okazał się Guillermo Blockland, który niewątpliwie postawił ciężkie warunki. Walka zakończyła się po pięciu rundach, a zwycięzcą przez pewną decyzje sędziów mógł być tylko jeden i wyjątkowy zawodnik. W pierwszej rundzie Guillermo zaczął bardzo dynamicznie wyprowadzając mnóstwo niskich kopnięć i do tego wyskakiwał z kolanem. Paweł odpowiadał, a w akacjach boserskich górował. W drugiej rundzie Blockland tym razem atakował kolanami na tułów i wysokimi kopnięciami jednak nie mógł zaskoczyć naszego reprezentanta. Paweł zapędzał rywala do narożnika, a wtedy przełamywał go licznymi kombinacjami. Jędrzejczyk robił już coraz większą przewagę głownie mocnymi ciosami. W trzeciej odsłonie zawodnik trenując w Holandii wyglądał już tylko gorzej. Polak kolejnym soczystym ciosem zachwiał rywalem. Po kolejnej serii sędzia liczył czarnoskórego wojownika na stojąco. W czwartej rundzie Guillermo niespodziewanie zaczął trafiać cisami i znów atakował kopnięciami na tułów. W końcówce podopieczny Tariela Zandukeli wyglądał lepiej aż wymęczony rywal wypadł za liny. W ostatniej rundzie Paweł był bardziej aktywny. Wiedzieliśmy też pracę obu w klinczu. 'Wergi' do tego dołożył kolejną efektowną obrotówkę.

Główna karta:

73 kg: Michał Szmajda pok. Vladimira Konsky przez KO (sierpowy), 3 runda.

Michał Szmajda udowodnił swoją dużą wartość. W rewanżu po emocjonującym boju znokautował w trzeciej rundzie Vladimira Konsky. Słowak walczył na całym świecie, z ścisłą czołówką. Jest zaliczany do górnej półki w Europie, a został zaszokowany w Zielonej Górze, gdzie zawodnik Maku Gym był nieustępliwy i widoczna była jego wyborowa forma. W pierwszej rundzie Vladirmi zaczął od wyprowadzeniu wielu kopnięć na korpus, ale Michał od razu zaskakiwał mocnymi niskimi kopnięciami. Rozpędzony Konsky dał się zaskoczyć i po świetnym ciosie był na deskach, ale szybko doszedł do siebie. W drugiej odsłonie Polak był szybszy, co było bardzo widoczne. Szmajda zaskoczył znów swojego rywala, który wyglądał na coraz bardziej zaszokowanego. Michał zasypywał oponenta niskimi kopnięciami i podbródkami. W ostatniej rundzie Michał robił już zdecydowaną przewagę. Słowak próbował nerwowo i za wszelką cenne naruszyć rywala, jednak został podcięty, a potem po świetnym sierpowym leżał już na deskach. Vladimir próbował wstawać, ale był bardzo naruszony. Sędzia przerwał pojedynek w dobrym momencie, ponieważ dalsza rywalizacja mogła skończyć się dla reprezentanta NVR Gym Liptovsky Mikulas ciężkim nokautem.

62 kg: Emilia Czerwińska poko. Michaele Michl przez niejednogłośną decyzje sędziów.

Polka poniesiona publicznością zaliczyła kolejny bardzo ważny sukces w swojej barwnej karierze. Było to niewątpliwie duże wyzwanie, bo po świetniej walce pokonała Michaele Michl, która tym razem z Polski wyjechał w nieco innym nastroju. W pierwszej rundzie Czerwińska była skoczna i dobrze pracowała na nogach. Emilia świetnie wyglądała boksersko bijąc często seriami. W końcu Niemka podkręciła tempo i trafiała niskimi kopnięciami. W drugiej odsłonie w ciosach Emilii brakował tej dużej siły, ale celności wiele osób może jej pozazdrościć. Michl próbowała zaskoczyć wysokim kopnięciem, lecz to Czerwińska dalej wyglądała lepiej. Michael w ostatniej rundzie ruszyła, bo wiedziała, że na punkty tego nie wygrywa i szukała kończącego ciosu. Emilia dobrze kontrowała i trzeba to powtórzyć - Czerwińska świetnie wyglądał w tej walce w wymianach bokserskich.

63, 5 kg: Maciej Zembik pok. Pavela Magureanu przez jednogłośną decyzje sędziów.

W jedynym pojedynku w formule boksu tajskiego widzieliśmy naszego topowego reprezentanta Macieja Zembika, który nie miał łatwego zadania, ale świetnie poradził sobie z Pavlem Magureanu. Po większej chwili widzieliśmy, że Niemiec jest zdecydowanie słabszy fizycznie. Pavel próbował być aktywny, ale to Polak był zdecydowany ze swoimi pewnymi akcjami. W drugiej odsłonie zauważalne były problemy Maćka z dobrymi warunkami fizycznymi rywala, który próbował to wykorzystać. Reprezentant Żarskiego klubu sportów walki był kreatywny w swoich kombinacjach, gdzie wyprowadzał chociażby backfisty. Magureanu zrobił zdecydowanie za mało, aby wygrać ten pojedynek. W końcówce Maciek trafił też obszernym prawym.

81 kg: Sławomir Przypis pok. Bartka Domalika przez jednogłośną decyzje sędziów.

Sławomir Przypis tym samym wrócił na odpowiednie tory po ostatniej nieudanej walce o pas w federacji DSF Kick-Boxing Challenge. Bartek Domalik wszedł w zastępstwo za Jacka Jędraszczyka i pokazał wielki charakter. Trzeba przyznać, że reprezentant Jarosz Fight Klub zdziwił kibiców jaki samego oponenta. W pierwszej rundzie Domalik od początku szedł z serią ciosów do przodu, ale Sławek kontrował kopnięciami. Przypis nawiązywał przewagę, ale Bartek niespodziewanym sierpowym mocno zachwiał przeciwnikiem. W drugiej rundzie zawodnik z Żytkiewicz Team ruszył, bo wiedział, że pierwsze stracie nie ułożyło się za dobrze. Choć znów zdawało się, że Sławek nawiązuje przewagę to znów Domalik zaczął wszystkich zaskakiwać jakże mocnym tempem i wielkim sercem do walki. Pod koniec Bartek był w opałach, jednak było już za mało czasu na skończenie. W trzeciej rundzie Domalik był wykończył i tak na prawdę walczył tylko o przetrwanie do decyzji sędziów. Sławek zamykał oponenta w narożniku i karcił go kolejnym soczystymi ciosami. Na koniec Bartek był strasznie mocno zachwiany ale szedł do przodu z ciosami, czym na pewno zyskał u kibiców.

+91 kg: Marcin Bodnar vs Alija Tucak - remis.

Swoją kolejną walkę w federacji stoczył Marcin Bodnar, który po raz kolejny zapewnił dużo emocji. W tym pojedynku było wiele zwrotów akcji, a werdykt mógł pójść w dwie strony. W pierwszej rundzie było spokojnie aż 'Siwy' ruszył z zdecydowanym atakiem. W tych wymianach trafiał obszernymi ciosami i kolanami. Tucak nie dawał się zdominować i dążył do zaskoczenia w wymianach bokserskich. W drugiej odsłonie Alija od początku próbował skrócić dystans. Bodnar wyprowadzał liczne kopnięcia, ale Marcin umiejętnie podnosił nogę do góry. Zawodnik Fight Club Zielona Góra był zdecydowanie bardziej zmęczony, ale próbował za wszelką cenne dochodzić ze swoimi uderzeniami. Udało się, ale zaraz Bośniak szedł z ciosami, a kończył mnóstwem niskich kopnięć. W ostatniej odsłonie charakterny Bodnar trafiał wysokim kopnięciami i ciosami. Tucak próbował nawiązać większą przewagę, ale nie zaskoczył tak bardzo naszego reprezentanta. Podsumowując remis był chyba najlepszą opcją, aby nie skrzywdzić żadnego z zawodników, którzy niewątpliwie dali wyrównany bój.

69 kg: Wojciech Kazieczko pok. Kevina Schotza przez TKO (przerwanie przez cutmana), 2 runda.

Młody perspektywiczny zawodnik to możemy powiedzieć o Wojciechu Kazieczce, który po tej walce może być określany w jeszcze większych superlatywach. Będzie to sprawiedliwie, ponieważ dał świetny bój z twardym jak skała Kevinem Schotzem. Wojtek od samego początku ruszył po drugie zwycięstwo w federacji MFC. Były to skuteczne niskie kopnięcia oraz kopnięcia na tułów. Doszły też hai kicki, jednak nie robiły one większego wrażenia na Niemcu. Kevin zamykał naszego reprezentanta w narożniku i próbował zaskoczyć mocną serią ciosów. Pod koniec rundy Kazieczko kolejnymi kolanami i podbródkami zachwiał rywalem, który ostatecznie wytrwał. W drugiej rundzie zawodnik z Funfit Boxing Team nie zmierzał odpoczywać i dalej atakował, ale z czasem było widoczne jego duże zmęczenie. Kompletnie rozbity i oszołomiony Schotz przyjmował kolejne uderzenia, ale dalej próbował zaskoczyć. Kazieczko zdecydowanie górował, a sędzia dwa razy liczył Niemca na stojąco. Kevin miał mocno widoczne rozcięcie na głowie i cutmen uzasadnię przerwał ten pojedynek.

86 kg: Razvan Ivorciuc pok. Grzegorza Czernego przez TKO (przerwanie przez cutmana), 2 runda.

37-letni Grzegorz Czerny doznał porażki z rąk Razvana Ivorciuca, jednak może pochwalić się zapewnieniem wielu emocji dla swoich fanów. Wielka szkoda, że walka zakończyła się w takim stylu, bo było od samego początku ciekawie, a Polak niewątpliwie wygrywał ten pojedynek. W pierwszej rundzie potężnie zbudowany wojownik szybko ruszył z obszernymi sierpami. Grzegorz zapraszał oponenta do żywszych ataków i robił jeszcze większą 'wrzawę' wśród trybun. Niemiec odpowiadał, ale nie wyglądał to tak efektownie jak szybkie odpowiedzi rywala. Czerny do swojego bogatego repertuaru dołożył kolana z wyskoku czy wysokie kopnięcie. W drugiej odsłonie reprezentant Fight Club Zielona Góra dalej wywierał presję i nie zamierzał zwalniać. Razvan jednak coraz częściej dochodził do głosu, co było widoczne po dużym rozcięciu łuku brwiowego. Czerny został odsyłany trzy razy do narożnika aż wreszcie zdecydowano przerwać ten krwawy bój.

Undercard:
86 kg: Mateusz Urbanowicz pok. Gerado Atti przez niejednogłośną decyzję sędziów.
69 kg: Denis Ozga pok. Adriana Tomale przez decyzje sędziów dwa do remisu.
61 kg: Michał Gołębiowski pok. Mateusza Słowika przez jednogłośną decyzje sędziów.