MATEUSZ DUCZMAL: BYŁEM PEWNY, ŻE WYGRAŁEM W FEN

Przedstawiamy rozmowę z Mateuszem Duczmalem (17-6-2), który stoczy swoją kolejną walkę trzydziestego września w Mołdawii. Na gali KOK 48 nie będzie miał łatwego zadania, bo na przeciwko niego stanie zawodnik publiczności Alexandru Burduja.

Wywodzący się z boksu tajskiego i trenujący na co dzień w Leeds - Mateusz Duczmal ma na swoim koncie pojedynki dla takich organizacji, jak Yokkao, Muay Thai Grand Prix, W5 czy WLF. Walczył w kilkunastu krajach świata i przez długi czas liderował w brytyjskim rankingu w kategorii do 86kg. W ostatniej walce wystąpił w sierpniu, gdy wrócił na walkę w Polsce. Było to starcie w Koszalinie z wypromowanym w federacji Arturem Bizewskim. Mateusz dał dobrą walkę, ale najwyraźniej czegoś zabrakło. Sędziowie po trzech rundach ogłosili jednogłośną decyzje sędziów na konto 'Bizona'. 

- Cześć Mateusz! Jak samopoczucie przed kolejną walką?
Mateusz Duczmal: Witam! Samopoczucie bardzo dobrze, cały czas solidnie trenuje. Jeszcze dwa tygodnie niespełna do walki, ostatnie szlify i wszystko rozstrzygnie się w ringu.

- Czym jest dla ciebie pojedynek w prestiżowej organizacji KOK?
MD: Bardzo się cieszę, że będę miał okazje wystąpić na tak prestiżowej gali, zdobyć kolejne doświadczenie na najwyższym poziomie. Będzie to też pierwsza moja walka od kiedy rozpocząłem współpracę z klubem prowadzonym przez Nicka Hemmersa, który doprowadził do tego pojedynku. Tym samym ważny pojedynek dla mnie, będę reprezentował dwa kluby - Bad Company z Leeds i Hemmers Gym.

- Jak wyglądają przygotowania do tej walki?
MD: Przygotowania tak jak ostatnio. O walce wiedziałem już zanim walczyłem na FEN, dlatego po gali w Koszalinie złapałem oddech przez dwa-trzy dni i wróciłem na salę. Ostatni etap przygotowań spędzam znów w Holandii w Hemmers Gym, gdzie mam trochę cięższych wagowo sparingpartnerów. Bezpośrednio z Holandii wraz z team tego klubu lecę do Mołdawii.

- Twoim rywalem będzie Alexandru Burduja. Co wiesz na jego temat?
MD: Widziałem kilka jego walk. Mocno bijący puncher, stale wywiera presję, bez wątpienia klasowy zawodnik.

- Będzie to walka w Mołdawii, więc przed jego kibicami. Dodatkowa motywacja, aby utrzeć im nosa?
MD: Na pewno mój przeciwnik będzie miał wsparcie swoich kibiców, którzy podkręca atmosferę swoim dopingiem. Ja chce pozostać skoncentrowany i dać dobra walkę, szukać luk w obronie przeciwnika i samemu dobrze się bronić, walczyć na tyle dobrze by zjednać sobie publiczność.

- Nie tak dawno twoja walka w Fight Exclusive Night, więc jak wrażenia?
MD: Pozytywne w większości. Fajnie było pokazać się w Polsce przed szersza publiką. Gala była zorganizowana w sposób profesjonalny, ale szkoda, że  frekwencja nie była super wysoka. Nie żałuje jednak tego występu,  otrzymałem masę pozytywnych wiadomości po walce.

- Zapewne oglądałeś walkę na spokojnie, więc jak ty ją punktowałeś, bo pojawiały się różne komentarze?
MD: Tak jest, walkę oglądałem. Tak samo jak i z perspektywy ringu czułem, że w pełni kontroluje co się dzieje w oktagonie. Pierwszą jak i trzecia odsłonę byłem lepszy, moglibyśmy dać druga rundę przeciwnikowi. Wszystko zależy od tego co zamierzamy punktować. Jeżeli punktujemy presję to rzeczywiście wywierał ją Artur, ale była ona bezowocna. Nie byłem zagrożony i za każdym razem kontrowałem, a on wszytko bił na gardę, lub w powietrze. Starałem się walczyć mądrze, nie wdawać się w niepotrzebne wymiany i punktować kopnięciami zarówno niskimi jak i middle kick. Ja byłem pewny wygranej. Nie chce mówić, że sędziowie byli stronniczy, ale Bizewski jest dłużej w FEN, bardziej znany w środowisku w Polsce - może to zaważyło. Też tak jak pisałem już kiedyś, że sędziowie od MMA niech się zajmą swoją dyscyplina. K-1 powinni rozpatrywać sędziowie od K-1, ale to już przeszłość, nie ma co drążyć każdy może mieć własna opinie.

- Po walce możesz inaczej spojrzeć też na Artura Bizewskiego. Co możesz o nim teraz powiedzieć i cz czymś cie zaskoczył?
MD: Szczerze to myślałem, że będzie bardziej ofensywnie nastawiony, co mi też bardziej by odpowiadało. Ja wole walczyć drugim numerem z kontry, ale nie atakował zbyt szaleńczo przez to może walka nie wyglądała mega efektownie. Zaskoczyć, nie zaskoczył. Widzieli jedną z moich starych walk, gdzie dostałem na wątrobę i polował z uporem maniaka na doły, ale wszytko po łokciach schodziło. To dobry solidny zawodnik, niech mu się wiedzie! Może, kiedyś będzie okazja zawalczyć ponownie.

- Tym samym liczysz na kolejne walki w Polsce, bo na pewno tego brakowało?
MD: Mam jeszcze jedną walkę w kontrakcie z FEN, ale nie wiem kiedy i gdzie ona się odbędzie. Chętnie powalczyłbym w Polsce więcej, ale też nie nastawiam się, że muszę bić się więcej w naszym kraju i to priorytet. Ja po prostu chce się rozwijać i walczyć na dużych galach na świecie. Cały czas się uczyć i poprawiać. Wszystko jest na dobrej drodze ku temu.

- Dziękuję za rozmowę! Jeżeli chcesz kogoś pozdrowić, lub podziękować to proszę bardzo.
MD: Dzięki za rozmowę. Pozdrawiam wszystkich serdecznie! Chciałbym podziękować firmie SMMASH i WKsklep, a także tym, którzy udzielili mi wsparcia przed galą FEN - firmie Euro-As transport oraz Tel-Kom Łąkowa.

Rozmawiał Arkadiusz Hnida

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.