NAJLEPSZY ZAWODNIK MP K-1 - KAMIL ROŚCIŃSKI

Paweł Sawicki, Informacja własna

2019-05-03

Młody reprezentant Samuraja Sanok, Kamil Rościński po raz kolejny spotkał się z Wojciechem Kazieczko na mistrzostwach Polski K-1. Przed rokiem był to półfinał, a tym razem Panowie spotkali się w walce o złoto. Udało nam się porozmawiać z najlepszym zawodnikiem mistrzostw Polski K-1 na temat samej imprezy, nadchodzącej walki o pas zawodowego mistrza Polski PZKB oraz o długo oczekiwanym powrocie w szeregi DSF Kickboxing Challenge.

Kickboxing.org: Cześć Kamil! Zostałeś wicemistrzem Polski K-1 i jednocześnie najlepszym zawodnikiem imprezy. Zaskoczenie?

Kamil Rościński: Witam wszystkich czytelników serwisu kick-boxing.org. Powiem szczerze, że kompletnie się tego nie spodziewałem. Gdy sędziowie ogłosili, że walkę finałową wygrał Wojtek Kazieczko to myślałem, że na tym mój udział w tegorocznych mistrzostwach Polski się kończy. Z reguły tytuły najlepszych zawodników imprezy zgarniają złoci medaliści. Gdy usłyszałem, że wyczytują moje nazwisko zapytałem trenera, czy nie doszło do jakiejś pomyłki.  

KB: Ponownie spotkałeś się z Wojtkiem Kazieczko. Pamiętam, że rok temu na mistrzostwach Polski decyzja stała na ostrzu noża. Jak Twoim zdaniem przebiegał finał w Sanoku?

KR: Z mojego punktu widzenia to była bardzo zacięta walka. Wiedziałem, że pojedynek jest bardzo wyrównany, robiłem wszystko w ringu, by sędziowie dali mi zwycięstwo i taką samą determinację czułem ze strony Wojtka. Jeśli chodzi o werdykt, to myślałem, że będzie raczej decyzja niejednogłośna, niż jednogłośna. Pojedynek był naprawdę równy, wymienialiśmy cios za cios, kopnięcie za kopnięcie i myślałem, że sędziowie widzą to tak samo.

KB: Wygląda na to, że Wojtek wybitnie Ci nie leży. Co on ma w sobie, że wygrał już dwie walki z Tobą?

KR: Wojtek jest bardzo dobrym zawodnikiem i ma jeden dodatkowy atut. Jest gościem, którego nie da się przewidzieć. Jego kolejny ruch jest wielką zagadką dla każdego jego przeciwnika. Mateusz Rajewski go ustrzelił i posłał na deski, mi się ta sztuka jeszcze nie udała. Ponadto jest wysoki jak na tą kategorię wagową i tutaj też jest element, który w walce ze mną zadziałał na jego korzyść. Niestety nie wyszedł mi plan na walkę, jaki nakreśliliśmy z trenerem. Nie skracałem odpowiednio dystansu. W założeniach mieliśmy, że mam siedzieć na Wojtku i nie dawać mu miejsca, pojedynek miał się odbywać jak to mówią pięściarze ‘w budce telefonicznej’. Nie skróciłem jednak na tyle dystansu, żeby zrealizować swój plan lecz i tak był to niezwykle wyrównany pojedynek. 

KB: Mistrzostwa Polski odbywały się w Twoim mieście, Sanoku. Jak przebiegała dla Ciebie ta rywalizacja i jak wrażenia z walki przed swoją publicznością?

KR: Wiadomo, walki przed swoją publicznością mają swoje plusy i minusy. Każdy zawodnik się stresuje przed walkami, a walka przed swoją publicznością ma to do siebie, że nie chcesz zawieść tych, którzy specjalnie przyszli żeby Cię zobaczyć. Na pewno dzięki temu motywacja jest większa i mam nadzieję, że nie zawiodłem swoich znajomych, przyjaciół i rodziny tym, że nie zostałem mistrzem Polski. Sama impreza przebiegała dla mnie pomyślnie do samego finału, nie złapałem żadnego poważniejszego urazu, walki szły po mojej myśli, więc jestem zadowolony.

KB: Co teraz? Odpoczynek do jesieni, czy masz już zaplanowaną jakąś walkę?

KR: Jeszcze w czerwcu zawalczę o pas zawodowego mistrza Polski PZKB, a moim przeciwnikiem będzie Paweł Józefowicz z Wrocławia, którego pokonałem na tych mistrzostwach w półfinale. Pierwotnie miałem zawalczyć o ten tytuł z Wojciechem Kazieczko, jednak z nieznanych mi powodów do tej walki nie dojdzie.

KB: Śledzisz wydarzenia w swojej wadze w Polsce? Co sądzisz o walce Lodzik vs Jankowski?

KR: Oczywiście, że śledzę. Według mnie to była bardzo wyrównana walka, a Eliasz Jankowski pokazał swoje niezwykłe doświadczenie, którym bije chyba każdego zawodnika z czołówki tej kategorii wagowej na głowę. Janek Lodzik też ma już swoje doświadczenie w ringowych wojnach. Ten pojedynek bardzo mi się podobał, to była prawdziwa ringowa wojna, nie brakowało mocnych wymian. Moim zdaniem bardziej aktywniejszy był Janek, na moje oko oglądając to w telewizji tak to wyglądało.

KB: Na ostatnim DSF pojawił się nowy człowiek w Twojej wadze, Lubos Lesak, który pokonał Michała Królika. Co o nim sądzisz?

KR: Walczyłem już z Lubosem na Pucharze Europy w kickboxingu. Miałem z nim wtedy drugą walkę. Trzeba przyznać, że ma doskonałe warunki fizyczne jak na tą kategorię wagową. Generalnie walczy bardziej ofensywnie, w walce z Michałem Królikiem trzymał się bardzo dobrze planu na walkę, widać, że jest chłodnym, wyrachowanym zawodnikiem. Jego styl nieco mnie zaskoczył. Oglądałem jego wcześniejsze walki, to na nich wywierał presję. Z Michałem zawalczył bardzo mądrze. Michał jest statycznym zawodnikiem, który potrafi eksplodować i to skrzętnie wykorzystał Czech.

KB: Plany na karierę amatorską?

KR: Chciałbym jeszcze powalczyć o miejsce w kadrze na mistrzostwa świata. Przegrałem z Wojtkiem na mistrzostwach Polski, jednak mam nadzieję, że po tak wyrównanej walce wciąż jestem w orbicie zainteresowań trenerów kadry i dostanę powołanie na zgrupowania. 

Rozmawiał: Paweł Sawicki