ONE SS: JONATHAN HAGGERTY WYGRYWA W WALCE ROKU

W walce wieczoru gali ONE: For Honor doszło do starcia pomiędzy broniącym tytułu, doskonałym zawodnikiem Muay Thai, Sam-A Gaiyanghadao (366-46-9), a brytyjskim fighterem, Jonathanem Haggertym (15-1). Niespodziewanie Anglik wspiął się na wyżyny swoich umiejętności i wywalczył pas mistrza ONE Super Series w wadze super muszej.

Pierwsza runda była tradycyjnie rozpoznawcza. Obydwaj skupili się na rozpoznaniu przeciwnika oraz wyczuciu dystansu. Sam-A próbował kontrować ofensywne zapędy Anglika, jednak ten doskonale pracował teepem, dorzucając do tego kopnięcia na korpus i głowę oraz dwójkowe kombinacje pięściarskie. Walczący z odwrotnej pozycji Sam-A wyglądał jakby przespał premierową odsłonę pojedynku.

W drugiej rundzie ring w Dżakarcie zapłonął żywym ogniem. Sam-A właczył drugi bieg i zaczęła się prawdziwa wojna. Mający na swoim koncie ponad 400 walk weteran Muay Thai trafiał middle kickami i umiejętnie skracał dystans, skąd lokował perfekcyjne łokcie z lewej i prawej ręki. Brytyjczyk odpowiadał głównie akcjami pięściarskimi, jeden lewy nawet wytrącił na moment z równowagi byłego mistrza Lumpinee. Panowie wdawali się w wymiany, w których latały ostre jak brzytwa łokcie, jednak częściej trafiał Sam-A. Taj popełnił jednak faul i mieliśmy krótką przerwę, po której Haggerty trafił kombinacją pięściarską i middlem. Na przestrzeni dwóch rund można zauważyć, że Anglik świetnie wyłapuje nogę rywala po kopnięciach.

To co działo się w trzeciej rundzie ciężko opisać. Sam-A zaczął od napierania na rywala i pierwsza minuta walki należała do niego. Celne pojedyncze middle kicki i lewe krzyżowe trafiały w głowę Anglika. Haggerty jednak oprzytomniał w niewiele ponad minutę i zaczęła się jatka. W ruch poszły kopnięcia, kolana i łokcie, wymiana za wymianą, aż w końcu prawy krzyżowy w kontrze Anglika posłał na deski utytułowanego Taja. Pojedynczy cios to było za mało, by wykończyć byłego zawodnika roku legendarnego stadionu Lumpinee. To co się działo po liczeniu można nazwać prawdziwą akcją. Jeden i drugi bez obrony puścili w ruch łokcie, a Brytyjczyk nawet łokcie po obrocie i wymieniali najcięższe bomby w swoim arsenale przez kilkanaście sekund. Fenomenalna końcówka fenomenalnej rundy!

W czwartej rundzie broniący tytułu Taj ruszył z furią na Anglika. Przez dwie minuty widzieliśmy zmasowany atak Sam-A, który łokciami, middle kickami i pojedynczymi ciosami próbował urwać głowę Haggerty’ego. Brytyjczyk przyjął kilka bardzo mocnych łokci, jednak sam odgryzł się lewym łokciem, po którym głowa Taja odbiła się od jego karku. Sam-A zaczął dokładać kolana na korpus z dystansu, które jakimś cudem nie zmiażdżyły żeber rywala. W ostatniej minucie Anglik wrócił zza grobu i zaczął kąśliwiej atakować rywala. Wszedł nawet obrotowy łokieć, po którym ofensywne zapędy Taja nieco osłabły. Do końca rundy jeszcze widzieliśmy mnóstwo kopnięć i łokci, aż emocje przerwał gong.

Finałowa runda zaczęła się od wymian ciosów, Taj polowal na korpus, natomiast Haggerty na głowę rywala. W niecałe 30 sekund jednak runda została ustawiona. Kolano na korpus po przeskoku i prawy krzyżowy, który ściął po raz drugi broniącego pasa mistrza. Haggerty czarował jak tylko mógł, by Sam-A nie był w stanie przygotować swojego ataku i trzeba przyznać, że ta technika zadziałała. Taj przeważał, jednak nie był w stanie odrobić straty. Tym samym Haggerty zrobił walkę życia, którą sędziowie zgodnie ocenili jako zwycięską.

 

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.