SZMAJDA: TRZYMAM WAGĘ I NIE CZUJĘ SIĘ OSŁABIONY

Przedstawiamy rozmowę z Michałem Szmajdą, który szesnastego września wystąpi na MFC 12. Walka w Zielonej Górze będzie szansą dla naszego reprezentanta, aby udanie zrewanżować się w starciu z Vladimirem Konsky'm.

Michał zawsze dostarcza kibicom dużych emocji, a niedawno odnotował ważny sukces. Szmajda 31. maja pokonał w pierwszej rundzie Taja na wyspie Koh Samui. Polak w ringu MFC stawał dwanaście razy, dziesięć razy zwyciężał.

- Cześć Michał! Jak samopoczucie przed walką?
Michał Szmajda: Cześć, czuję się bardzo dobrze, do walki jeszcze ponad cztery tygodnie, a mi brakuje tylko trzech kilogramów do limitu, który spokojnie zrobię w tydzień. Zawsze musiałem dużo więcej ścinać, a teraz trzymam wagę od poprzedniej walki, dzięki czemu nie czuję się osłabiony. Pilnuję diety, którą przekazał mi w maju w Tajlandii trener Tomek Makowski.

- Jak wyglądają przygotowania do tego starcia?
MS: Przygotowania wyglądają podobnie jak zawsze, są pod okiem trenera Tomka Makowskiego i według jego planu. Tym razem tylko więcej sparuję, właśnie wróciłem z obozu z Nowego Sącza z zaprzyjaźnionego klubu Halny, gdzie dużo rund zrobiłem z Łukaszem Pławeckim, Pawłem Jędrzejczykiem i wieloma innymi dobrymi zawodnikami.

- Czym jest dla ciebie kolejna walka w MFC?
MS: MFC to najlepsza gala w Polsce, jak nie w Europie, transmitowana przez TV Fightbox w prawie 50 krajach. Jest zawsze dla mnie ogromnym wyzwaniem i chcę się pokazać jak najlepiej.

- Już z Vladimirem Konskym raz walczyłeś, więc co możesz o nim powiedzieć?
MS: Konsky to naprawdę uznana marka, walczył na całym świecie, bardzo dobry i przede wszystkim twardy zawodnik. Jest to rewanż, gdyż poprzednią walkę przegrałem, jednak teraz będzie inaczej. Jestem już innym zawodnikiem i tym razem zejdę z ringu jako wygrany.

- Byłeś zadowolony z wiadomości o rewanżu?
MS: Mój trener jest organizatorem gali, sam zabiegałem o rewanż. Jestem zadowolony, że do niego dojdzie.

- Jesteś weteranem MFC, bywałeś za kulisami, więc jak możesz ocenić organizację?
MS: Jak wcześniej powiedziałem, MFC to czołówka równa z Glory czy Kunlun Fight, a organizacja gali jest na najwyższym poziomie, dopięta zawsze na ostatni guzik.

- Zdobyłeś niedawno ważne zwycięstwo nad Tajem. Można powiedzieć, że to jeden z najważniejszych sukcesów?
MS: Zawalczyć w Tajlandii to było zawsze moje marzenie, dobrano mi bardzo dobrego Taja Pairtongkuma, który walczył m.in. na Tight Fight. Walkę stoczyłem na stadionie Petbuncha, na którym wcześniej widziałem wiele walk. Wygrałem dzięki trenerom i podpowiedziom Tomka Makowskiego, Pai Dang, jak również pomocy Przemka Salety. Zakończyłem walkę zwycięsko przed czasem.

- Na koniec powiedz jakie plany i cele postawiłeś sobie na niedaleką przyszłość?
MS: Moje plany na przyszłość są uzależnione od wyniku wrześniowej walki i trenera Tomka. Pozdrawiam wszystkich kibiców.

Rozmawiał Arkadiusz Hnida

 

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.